--Wiesz kim będę, jak będę taka duża jak mama i tata? -usłyszała babcia Bogusia wchodząc do kuchni. Głos Julii dochodził z przyległego pokoju, w którym dziewczynki bawiły się.
-- No kim? Bo mało mnie to obchodzi! -- Maja wyraźnie nie potrafiła się zdecydować, czy powinna być dla siostry nieuprzejma i odegrać się, czy zaspokoić swoją ciekawość. Dziewczynki od przyjścia do babci wyraźnie stały po przeciwnych stronach barykady, którą był ich pokój. Julia była w złym humorze i " rządziła się", a tego Maja nie lubiła. Poza tym dzisiaj nastawiona była ugodowo, bo zapas energii zużyła w przedszkolu. Musiała udowodnić Zuzi, że potrafi tak samo dobrze narysować strażacki samochód, jak Stasiu. Zuzia zawsze potrafiła Maję czymś zdenerwować. I tym razem było zupełnie tak samo. Mimo, iż Maja starała się narysować samochód wyjątkowo wiernie, bo dobrze zapamiętała poszczególne elementy na czerwonym pojeździe, który niedawno oglądali w Remizie Strażackiej, Zuzanna powiedziała, że dziewczyny nie znają się na samochodach i rysunek jest do bani. Maja najpierw krzyczała, że jej rysunek jest bardzo ładny, a Stasia trochę krzywy, a później obraziła się na Zuzię.
-- Jestem obrażona na ciebie na śmierć i życie! -- mówiła pochlipując, bo zrobiło jej się naprawdę przykro. Dopiero pani Urszulka pogodziła całą trójkę mówiąc, że Maja na rysunku dobrze oddała wszystkie elementy samochodu, tylko trochę kolor jej nie wyszedł. U Stasia jest mniej elementów , ale za to jego samochód jest naprawdę czerwony. Jej zdaniem jest remis. W nagrodę za piękne rysunki dała wszystkim po dwa cukierki. Zaproponowała, aby dziewczynki podały sobie dłonie na zgodę. Odpadł więc powód obrazy na śmierć i życie. I nagle okazało się że jest koniec zajęć. Po Maję przyszedł dziadek, a po Zuzię mama. Z dziadkiem Mai było jak zwykle bardzo wesoło i zapomniała o zdarzeniu, aż tu nagle przyszła Julka.
-- No, to jak już tak bardzo chcesz wiedzieć, kim będę, to powiem ci, tylko za mnie posprzątasz zabawki. -- powiedziała Jula.
-- Babciu, ona chce mnie wykorzystać! -- zawołała Maja -- Ona myśli, że jestem takim dzidziusiem, który jest głupiutki i nie rozumie życia.
-- Juleczko, nie można tak traktować młodszej siostry. Czy jak ja ciebie się zapytam, o to samo, to również usłyszę, że mam za ciebie sprzątać?
-- Babciu, ty to co innego. Ty sama masz swoje obowiązki, a Maja jest śmierdzącym leniem, który ciągle tylko mówi do mamy, aby za nią sprzątała. I wtedy wcale nie uważa, że jest duża.
-- Dla mnie nie jest to wystarczająco dobry argument, poza tym sama jestem ciekawa, kim chcesz zostać w przyszłości. -- babcia nie dała za wygraną.
-- No to już ci powiem, ale pod warunkiem, że Majka też powie, kim chce zostać! -- Załagodziła Julia.
-- No co, Majeczko, czy możemy się na to zgodzić? -- Babcia zwróciła się teraz do młodszej wnuczki.
-- Dobra, ewenturalnie możemy na to się zgodzić. -- odpowiedziała.
-- Nie mówi się ewenturalnie, czy jakoś tak, tylko ewentualnie. -- ostatnie słowo jak zwykle należało do Julii.
-- Dobra, ale ty pierwsza! -- powiedziała Maja.
-- No to ja będę słynna śpiewaczka i tancerka. -- powiedziała Jula i dodała-- jak chcecie, to mogę wam zaraz coś zaśpiewać i zatańczyć.
-- No pięknie! To przygotuj występ, ale za chwilę, bo teraz Maja nam powie, kim chce zostać. --
powiedziała babcia.
-- Eeee, -- stękała Maja.
-- Ona tak zwykle. Ma spóźniony zapłon. -- Julia była bezlitosna.
-- Nieprawda. Ty jesteś dla mnie niedobra, a ja chcę zostać opiekunką w przedszkolu, taką panią Ulą, która zawsze pogodzi dzieci i nauczy je rysować, tańczyć, śpiewać i ma bardzo dużo cierpliwości. Ty byś nie mogła być taką panią, bo do takich młodszych dzieci jak ja, w ogóle nie masz podejścia. -- stwierdziła Maja -- I w przyszłości, to będę opiekowała się twoim synkiem, lepiej niż jego mama.-- dodała.
-- A ja nie będę miała synka, tylko córeczkę i dam go do innego przedszkola. -- Jula odegrała się na siostrze.
-- Ale będziesz musiała do mnie przychodzić i tak, bo po przedszkolu będę pracowała w kasie w Biedronce. I będziesz musiała zapłacić za towar, który sobie kupisz. -- stwierdziła Maja, wydymając usta.
-- To pójdę do innej kasy. -- odpowiedziała Jula.
-- A jak tylko jedna kasa będzie otwarta, bo nie będzie innych pracowników? --
Na to stwierdzenie Julia nie odpowiedziała.
-- Wiesz, ona jeszcze nie rozumie tego świata. -- powiedziała do babci Jula, machając lekceważąco ręką. -- Ona myśli, że można tak cały dzień tylko pracować.
-- A kto zajmie się twoim mężem i twoimi dziećmi? -- zapytała siostry -- Taki dom bez żony i mamy jest zdeminizowany, zdeformowany.... -- zastanawiała się nad odpowiednim określeniem.-- No, powiedz mi to słowo, ty znasz dużo ważnych słów. Plis... -- popatrzyła błagalnie w oczy babci.
-- No chodzi mi o to, że dzieci są źle wychowane, a mąż to tylko ma pretensje i czepia się. -- wyjaśniła.
-- Ja myślę, że chodzi ci, o to , że dom jest niedopilnowany. Jednak tak nie zawsze jest. Jak mamy dużo pracują, to wtedy tatusiowie mniej pracują i to oni dopilnują dzieci, gotują obiady. Teraz w rodzinach jest inaczej. Wszyscy członkowie rodziny powinni sobie pomagać. A dzieci też powinny brać udział w pracach domowych.-- wyjaśniła babcia.
-- Jak ty i dziadek? -- zapytała Maja
-- Majka, znowu nie rozumiesz! Babci chodzi o takie nowe rodziny z małymi dziećmi. Tam gdzie mamy i tatusiowie pracują. Babcia i dziadek mają więcej czasu, to mogą robić co chcą. Nawet nas pilnować jak chcą. Bo rodzice to muszą, a oni nie muszą. I taka jest różnica. Rozumiesz?
-- Babciu, a gdzie znajdę twoje cieniutkie szaliki, bo muszę sobie przygotować strój do występu.
Muszę trenować, bo będę sławną tancerką i piosenkarką, a bez pracy nie ma kołaczy !-- zaśpiewała i pobiegła szukać w szafie szalików.