piątek, 18 marca 2016

Fiu ! Bździu! Czyli jak Jula kołki na głowie ciosała.

- Dziadku, nudzi mi się! Pobaw się ze mną! - Julia przybiegła do dziadka Jędrka, który w kuchni reperował kran.
- Widzisz, że teraz nie mam czasu. Muszę skończyć, bo babcia przyjdzie z pracy i będzie
musiała długo czekać na obiad. Jak teraz z tobą będę się bawił, to z pewnością nie zdążę z obiadem.-
Od kiedy dziadek Jędrek był na emeryturze, często gotował obiady. Czasem również dla Julii, Mai i ich mamy Karoliny.
- Dziadku, a dlaczego to ty gotujesz obiady? - zapytała Jula.
- A kto ma gotować, jak babcia Bogusia jest w pracy? - Dziadek popatrzył na Julię znad okularów, które miał na czubku nosa. - Czy wiesz, że mężczyźni są najlepszymi kucharzami?-
- Dziadku, a Kuba mówi, że to babskie zajęcie.- stwierdziła dziewczynka.
- A wczoraj smakował ci pieczony kurczaczek? Widziałem, że dwa razy brałaś dokładkę. A pieczone ziemniaczki, to kto wyjadł z miseczki do czysta? - roześmiał się dziadek.
- No dobrze, masz rację. Jesteś dobrym kucharzem. - skapitulowała Julia i wróciła do drugiego pokoju, w którym kolorowała obrazki. Ale za kwadrans była z powrotem.
- Dziadku, to ja ci pomogę. I wtedy nikt nie będzie mówił, że robisz babskie prace. - stwierdziła.
- Ale mi to nie przeszkadza, że ktoś  ma nienajlepsze zdanie na temat moich zajęć. Ja wiem swoje. Nie dzielę pracy na babską i chłopską. Praca może być jedynie dobrze lub źle zrobiona.- upierał się dziadek, uprzątając narzędzia.
- Jak bardzo zależy ci na pomocy, to ubieraj swój fartuszek. Masz tu obieraczkę do jarzyn i możesz obierać marchewki. - Dziadek znał słabość Julii do prac kuchennych.
- Dziadku, a będę mogła pokroić jarzyny? Mama pozwala mi kroić na desce. Tylko muszę mieć ten mały nożyk z czerwoną rączką. Będę uważała. - przyrzekła solennie.
- Ale ja nie mam ochoty na marchewkę z twoimi paluszkami. - zaprotestował dziadek, a widząc rozczarowanie wnuczki, dodał pojednawczo - ale możesz zetrzeć marchewkę na surówkę. O tu jest tarka. Dodamy sok z cytryny i łyżeczkę miodu. Mniam! - I dziadek oblizał  usta oraz poklepał się po brzuchu.- Juleczko, a umyłaś rączki ?-
- Zapomniałam. - zawstydziła się dziewczynka. - Już biegnę do łazienki. -
I już jej nie było, a za chwilę zza drzwi łazienki słychać było lecącą z kranu wodę.
- Dziadku, a po co myje się ręce przed przygotowaniem jedzenia? Przecież moje ręce nie są brudne. Nie widzę na nich brudu. - usłyszał dziadek Jędrek zza szumu wody.
- Jak wyjdziesz, to porozmawiamy. Nieładnie mówić zza zamkniętych drzwi, poza tym słabo cię słyszę. - Dziadek przygotował dziewczynce miskę z obieraczką i marchewką.
Julia wyszła z łazienki. Przyniosła z przedpokoju mały zydelek. Wgramoliła się na niego i zabrała do pracy. Za jakiś czas wszystkie marchewki były równiutko obrane.
- Dziadku, zobacz, niedawno miałam blat kuchenny dotąd.- wskazała na swoje pachy. - A teraz mam go do pasa. - Julia wyraźnie była z siebie dumna.
- Rośniesz! - stwierdził dziadek.
- Ale zobacz, jak bardzo urosłam! - Julia zeskoczyła z zydelka i stanęła przy framudze drzwi, na której babcia zaznaczała wzrost wnuczki. Podniosła rękę i położyła dłoń na głowie.
- O, dotąd urosłam! Zaznacz! - powiedziała.
- Ale ja teraz nie mogę, bo właśnie zajmuję się przygotowaniem obiadu. Poza tym mieliśmy porozmawiać o myciu rąk. - zaprotestował.
- Oj dziadku! Ja wiem o bakteriach i takich tam, które są na rękach i mogę je przenieść na jedzenie.Potem można od tego zachorować. I to bardzo. Przecież pani w szkole  nam mówiła. Czy mogę pomóc przy tłuczeniu kotletów? - zapytała.
- Nie! Wolę postukać sam, bo już późno. Za chwilę przyjdzie babcia.  -zaprotestował i szybko przestawił miseczkę z kotletami na brzeg blatu. Miseczka zachwiała się i spadła na podłogę, rozbijając się na dwie części.
- Szybko wyrzucę miskę, może babcia nie zauważy. Mięso umyję i będzie dobrze.- stwierdził dziadek.
 - Człowiek chce pomóc, a nie pozwalają. - stwierdziła Jula i obrażona wyszła z kuchni.
- Chodź tu z powrotem, człowieku! - zawołał dziadek. - Czy człowiek ma może ochotę na jabłuszko?-zapytał.
- Dziadku, czy ty mnie przekupujesz, abym niczego nie powiedziała babci?- zapytała podejrzliwie.
- Masz rację Juleczko! Nieładnie jest nie przyznawać się do swoich błędów. Nieładnie jest takie rzeczy ukrywać. Jesteś mądrą dziewczynką. - przyznał dziadek Jędrek.
Ale Juleczki już nie było w kuchni. Pobiegła do swojej kolorowanki.
- Fiu! Bździu! - roześmiał się dziadek i posprzątał bałagan. Za dziesięć minut Julka wpadła do kuchni.
- Dziadku ! Nudzę się ! - zaczęła marudzić.
- Juleczko, nie ciosaj dziadkowi kołków na głowie ! - powiedziała babcia Bogusia,która właśnie wchodziła do mieszkania.
- Ależ ona nie ciosa kołków, tylko chce pomagać. To takie nasze kochane Fiu- Bździu !- roześmiał się dziadek Jędrek, nakładając obiad na talerze.

czwartek, 3 marca 2016

Julka Cebulka ; Do kogo przyszła Wróżka -Zębuszka



-- Babciu, ząb mi się rusza! -- powiedziała pewnego dnia Jula i szeroko otworzyła buzię.
Rzeczywiście, mały jak u myszki ząbek chwiał się na wszystkie strony.
-- Jak będziesz tak nim ruszała, to w końcu go wyciągniesz. -- powiedziała Babcia Bogusia.
-- I co, będę do końca życia szczerbata? -- zapytała Jula i jak to ona, od razu pomknęła do drugiego pokoju.
Babcia nawet nie zdążyła jej opowiedzieć, że dzieci najpierw mają pierwsze zęby, które nazywane są mleczne, a później w ich miejsce wyrastają zęby drugie, które muszą służyć do końca życia.
-- Babciu, on już się tak chwieje, że nie mogę wytrzymać. -- Jula znowu była obok babci.
-- No to puść ! -- roześmiała się babcia i pogłaskała Julę po głowie.
-- No przecież nie mówię, że nie mogę trzymać, a wytrzymać. Już chciałabym go wyciągnąć.-- zaprotestowała dziewczynka.
--  Julu, to nie takie proste. Ząbek na zawołanie nie wyskakuje z buzi. Musisz być cierpliwa.--
uspokajała babcia.
-- Babciu, a kto to jest Wróżka Zębuszka? -- zapytała dziewczynka --  Hania mówiła mi, że gdy jej mama namawiała ją, aby poszła do dentysty, to mówiła, że wtedy w nocy przyjdzie Wróżka - Zębuszka i przyniesie jej pieniążek. Zapłaci za to, że będzie mogła zabrać ząbek spod poduszki. Wiesz, Hania mówi, że takiej wróżce ząbki są bardzo potrzebne i bez nich nie może żyć. A czy ty kiedyś widziałaś taką wróżkę?--
-- Wiesz, jak ja byłam mała, to nikt nie opowiadał mi o takiej  wróżce.-- odpowiedziała babcia.
-- To nie wypadały Ci zęby? -- Jula ze zdziwieniem popatrzyła na babcię.-- I zawsze miałaś takie same? A co wróżka robi z wszystkim zębami, które zabiera dzieciom? --
--  Nie mogę na to pytanie odpowiedzieć, bo nigdy nie poznałam takiej wróżki. Ale zęby mi też wypadały, jak miałam pójść do pierwszej klasy. Nawet mam takie zdjęcie, na którym widać, że jestem szczerbata. Zdradzę ci tajemnicę, zawsze bałam się, że połknę taki ząbek i w brzuchu wyrośnie mi drzewo zębowe. Myślę, że schowanie ząbka pod poduszkę, to dużo lepszy pomysł, niż połknięcie go  na  śniadanie. --
-- Wiesz co ? To ja spróbuję wyciągnąć mój ząb, jak mocno się rozhuśta, a później schowam go pod poduszkę.  Też nie chciałabym, aby mi w brzuchu wyrosło drzewo zębowe. -- stwierdziła Jula i zaczęła układać klocki.
Wieczorem przybiegła do babci.
-- Babciu, babciu sobacz co mam w dłoni. --zasepleniła.
 I babcia ujrzała malutki, ostry ząbek.
-- Chodź kochanie, zrobię ci zdjęcie. Abyś kiedyś, gdy będziesz już babcią, mogła pokazać wnuczce , że i tobie wypadały pierwsze zęby. --
Jula schowała swój ząb pod poduszkę, a jak rano obudziła się, pod poduszką go nie było. Za to obok jej łóżeczka leżała nowa kolorowanka, o której dawno marzyła.
-- A jednak jest Wróska - Sębuska, choć nikt jej dotychcas nie wiciał . -- powiedziała.