wtorek, 11 października 2016

Baba Jaga , niedźwiedź i inne strachy. Kto był bardzo odważny i rozważny.



        -- Babciu, ta bajka o czarownicy, to chyba wielka ściema. -- powiedziała Jula, zamykając książkę z bajkami. -- Jak można w środku lasu zbudować sobie domek z piernika?
        -- No wiesz, w każdej bajce jest coś z prawdziwej historii, a trochę treści wymyślonej. -- odpowiedziała babcia, zsuwając z nosa okulary i uważnie przypatrując się wnucze. Uśmiechnęła się i dodała.
        -- Ja znam taki domek, który wprawdzie nie ma piernikowych ścian, ale we wnętrzu kryje  wiele, wiele słodkości. Na szklanych półkach stoją kolorowe babeczki, wielkie torty, ciastka i andruty. W pucharkach pysznią się czekoladowe kremy.  Są bezy i pierniki, które kuszą zapachem cynamonu i   czekolady.  Można znaleźć owocowe koktajle i kolorowe galaretki, a przede wszystkim lody , musy i  desery. Każdy znajdzie tu coś smacznego dla siebie. Pod domkiem stoi stara, brzydka czarownica z wielką brodawką na nosie i miotłą w ręce. W ciągu dnia jest spokojna i uśmiechnięta, przecież obserwuje ją wielu klientów słodkiego domku. Udaje, że zrobiona jest z drewna. Gdy zapada zmrok ożywa i jeśli ktoś w ciemności zaplącze się pod słodki domek, używa swojej wielkiej miotły, aby przepędzić intruza, gdzie pieprz rośnie. Chodzą plotki, że w całkowitych ciemnościach dosiada tej miotły i oblatuje otoczenie słodkiego domku, pilnując , aby nikt nie wykradł słodkości. Wlatuje też w sny wszystkich okolicznych łasuchów. Taki delikwent, który poprzedniego dnia przejadł się słodkościami, nie ma łatwej nocy. Czarownica krąży w jego śnie  tak długo, aż  z przejedzenia  rozboli go  brzuch. Następnego dnia nie może na ciastka, lody i inne słodkości nawet patrzeć. W taki sposób czarownica  chroni swoich skarbów. Dla największych obżartuchów ta stara jędza ma wyjątkowe zaklęcie. Ale ja nie znam słów tego zaklęcia. Podobno wszyscy, którym rzuciła te straszne słowa, już nigdy w życiu nie mogli do ust wziąć niczego słodkiego.
        -- To dobrze, że nie słyszałaś, bo kto chodziłby ze mną  na lody? A czy ja będę mogła kiedyś zobaczyć czarownicę i słodki domek?
        -- I to niedługo. Przecież twierdzisz, że już potrafisz spać w swoim łóżeczku całkiem sama. I nie boisz się.  Zrobimy próbę. Zostaniesz u mnie na noc. Jak wytrzymasz bez rodziców chociaż jedną noc, to pojedziesz z nami do chaty. -- powiedziała babcia. 
        -- Hura, hura! Zobaczę czarownicę! Dziadku, czy ty też widziałeś czarownicę? -- Julia napadła na drzemiącego w fotelu  dziadka i wskoczyła mu na kolana.
       -- No właśnie jedna na mnie napadła! -- dziadek był wyraźnie niezadowolony, że Jula wybudziła go z miłej drzemki. --  Jak zobaczę inną czarownicę, to powiem jej , aby zrobiła z tobą porządek.
        -- Oj dziadku, przepraszam. Nie wiedziałam, że śpisz. Jestem taka podessydowana!
        -- Nie podessydowana, tylko podekscytowana. Jeszcze nie wiadomo, czy będziesz nadawała się do wyjazdu bez mamy i taty. Musisz ćwiczyć odwagę.
        -- Dziadziusiu i babciusiu, daję słowo, że będę ćwiczyła odwagę!
 Jula dotrzymała słowa. I w sierpniu cała trójka podjechała pod słodki domek, pod którym stała Baba Jaga. Jula ze strachem podeszła do niej.
        -- Dzień dobry! -- powiedziała -- Ja dziś zjem tylko dwie gałki lodów, przyrzekam !
Baba Jaga uśmiechnęła się  do niej drewnianymi ustami i mocniej ścisnęła miotłę.  Tak na wszelki wypadek.

poniedziałek, 10 października 2016

Baba Jaga, niedźwiedź i inne strachy . I . kto boi się sam spać.


        Juleczka w czerwcu skończyła naukę w drugiej klasie. Bardzo ucieszyła się z wakacji. Wakacje, to woda, słońce, rower, wycieczki i inne przyjemności na świeżym powietrzu, czyli niezła frajda.
        --Babciu, czy weźmiecie mnie na wakacje w Bieszczady?  -- zapytała pierwszego wakacyjnego  dnia.
        -- Już rozmawiałam z dziadkiem, zgodził się. -- dodała szybko, bojąc się, że babcia odmówi.
        -- Ja wiem, że chciałabyś z nami  w chacie spędzić wakacje, ja też bym tego chciała, ale !!!! -- tu babcia zwiesiła głos i zrobiła bardzo tajemniczą minę.
        -- No , powiedz o co chodzi, bo zdechnę z ciekawości.  -- Jula prosząco popatrzyła w babcine oczy.
        -- Nie zdechniesz, bo tak się mówi o umierających zwierzątkach, ale nie o ludziach. -- odpowiedziała babcia smarując powidłami naleśniki, za którymi Jula przepada.
        -- No, przecież wiem, tak tylko powiedziałam.   -- przekomarzała się -- Ale też wiem, że już niedługo wyjeżdżacie , a ja zostanę w tym głupim mieście.
        -- Zanim odpowiem ci na to pytanie, musisz wysłuchać pewnej opowieści.
        -- No dobrze, jak musisz znowu coś wymyślać, to opowiadaj, ale ja wiem, że to tylko wymówki, bo nie chcesz mi dać  konkretnej odpowiedzi.
        -- No to słuchaj. Za górami , lasami , dolinami i morzami jest  dziwny kraj. Mieszkają tam  małe i duże tęsknotki i smuteczki. Niektóre są maleńkie, takie jak małe dzidziusie, a inne ogromne, zwaliste i stare  jak dinozaury. W krainie tej często pada obfity deszcz. Najwięcej tego deszczu jest późnym wieczorem i nocą. Nikt nigdy tutaj  nie zaznał słońca, bo chmury przykrywają niebo. Czasami przejaśnia się, ale tylko na moment, gdy nagle jakiś smuteczek dostaje do skrzynki na listy ogromną złotą kopertę. Zabiera ją do swojego domku, otwiera. Po otwarciu koperty cały jego domek rozjaśnia się barwami tęczy, a smuteczek  od razu zaczyna się pakować w wielką kraciastą torbę. Wyjeżdża najbliższym pojazdem, jaki przybywa do krainy. I nikt go już później nie widzi. Ale kraina nie wyludnia się. Na jego miejsce przybywa inna tęsknotka lub inny smuteczek i nigdy dotąd  w krainie nie brakowało mieszkańców, choć to bardzo smutny i ponury kraj. A wiesz dlaczego opowiadam ci o tej historii ?
        -- Przecież taka głupia, to nie jestem. Wiem dobrze. Ale chcę, abyś ty powiedziała mi dlaczego  opowiadasz mi jakąś głupią bajkę, a nie dajesz odpowiedzi, czy zabierzesz mnie na wakacje.
        -- A  bo chciałam tobie powiedzieć, że i ty dokładasz się do tego, aby kraj bez słońca i uśmiechu
zawsze miał dość mieszkańców.
        -- A jaki to ma związek z moim wyjazdem? -- zapytała Julka, wcinając ze smakiem drugiego naleśnika.
       --  Aleś ty niemądra! -- wtrąciła się do rozmowy Maja, młodsza siostra Julii. -- przypomnij sobie
ostatni nocleg u babci i dziadka. A kto wył jak pawian i płakał, że tęskni za mamą? Ja przez ciebie nie mogłam usnąć. Ja nie bałam się, prawda babciu?
Maja podniosła dumnie brodę do góry i spojrzała na babcię.
        -- Czy też mogę naleśnika, ale pustego?  -- zapytała.
        -- Prawda, kochanie. Ty nie bałaś się , bo nie było czego. Ale Jula też się nie bała, tylko trochę tęskniła za mamą i tatą. Tak to już czasem jest. Jedni wytrzymują  spanie u babi i dziadka i nie boją się, a inni tęsknią za rodzicami, nawet jak ich niedawno widzieli i jest im wieczorem smutno, bo mama i tata nie przytulą, nie dadzą buziaka. Juli widać buziak od babci nie wystarcza.  -- tłumaczyła babcia nakładając złoty krążek naleśnika na talerz.
        -- I właśnie o tym chcę ci powiedzieć, opowiadając historię o krainie smuteczków. Bieszczady są daleko i tata nie mógłby za chwilę przyjechać, aby zabrać cię do domu. Musiałabyś czekać całą noc i cały dzień. Czy wiesz ilu nowych mieszkańców przybyłoby w tym czasie do tej krainy?
        -- No właśnie. Byłoby przeludnienie, przesmucenie i powódź od nadmiaru deszczu. I co byś wtedy narobiła? -- zapytała Julkę Maja i rozłożyła rozpaczliwym gestem obie dłonie.
       -- Do naszego wyjazdu jeszcze miesiąc. Proponuję, abyś ćwiczyła samotne spanie. Nie wędruj nocą do łóżka mamy. Sprawdzimy  też parę noclegów u nas i wtedy porozmawiamy o wakacjach.