-- Halo! Dzień dobry Majeczko! A co to ten sssmmm? -- zapytała.
-- No, dzień dobry! -- powiedziała szybko Maja -- Jak to nie wiesz co to jest s-o-p-e-l? -- tym razem wyraz wymówiła powoli i starannie.
-- Wiem , co to jest sopel, ale nie wiem, co to sssmmm!
-- Oj babciu! Jesteś strasznie nieuważalska, czyli taka babcia, co nie uważa. -- podsumowała.
-- No to opowiedz mi o swoim soplu, co w nim takiego nadzwyczajnego? I gdzie on wisi? Czy to sopel pod twoim noskiem? -- zaśmiała się babcia.
-- Babciu, czy ty mnie robisz w balona? -- dopytywała się Maja, nie wiedząc, czy się obrazić, czy raczej roześmiać.
-- Ja tylko się dopytuję. Zanim dostanę zdjęcie, chcę wiedzieć, czego mam się spodziewać. Wolę być przygotowana, bo mogę się wystraszyć.
-- To już się nie bój, bo to tylko wielki zamrożony sopel wody. Odpadł z dachu. W zasadzie tata go strącił, bo był niebezpieczny, gdy tak wisiał. Przecież mógł komuś spaść na głowę. Jakby przechodziło tamtędy małe dziecko, albo jakiś piesek, albo kot. A tak, to mam go w rękach i już nikomu nie da niebezpieczeństwa. To cześć, daję ci Julkę! -- skończyła szybko swoją tyradę Maja.
-- Cześć babciu! Ta Majka, to jest dziwna. Staje się strasznie ważna. Ma taki śmieszny wielki sopel i zdaje się jej, że ma nie wiadomo co. Nawet mi go nie chciała dać potrzymać. Już poleciała z nim na dwór. A jak się mądrzy! -- westchnęła Jula.
-- Babciu, a co u kotków? -- dopytywała.
-- To ja powinnam zapytać, czy jesteś przygotowana na ich przyjazd. Czy wiesz, co jest potrzebne takiemu małemu kotkowi? -- odbiła piłeczkę babcia.
-- Nie wiem, ale się dowiem. A wiesz, że byłam z mamą na przedświątecznym kiermaszu i zbierałam pieniądze na swoją szkołę? Zachęcałam ludzi, aby kupowali ciasta i ciastka i kawę i herbatę. Miałam sama pięćdziesiąt złotych utargu. -- pochwaliła się Jula.
-- To bardzo ładnie, a nie zmarzłaś? -- dopytywała babcia.
-- No coś ty! Było mi całkiem ciepło, bo byłam dobrze ubrana. Mama mówi, że na cebulkę. Ona też była na cebulkę, ale bardziej zmarzła. Bo ona jest starsza i już nie ma takiego dobrego krążenia.
Babciu, a co to krążenie? Czy to znaczy, że ja dobrze krążyłam koło straganu, a mama to tylko stała i czekała i rozmawiała z innymi paniami. -- dopytywała Jula.
-- Jak się tak dobrze zastanowić, to to krążenie, o którym mówisz jest związane z ruchem.
-- zamyśliła się babcia. -- To wprawdzie chodzi o szybki ruch krwi w żyłach, ale jeśli ktoś szybko się rusza, to i krew szybciej płynie w żyłach. Dzieci nie mają z tym problemu, a dorośli czasem tak. Chociaż nie zawsze jest tak, że ktoś, kto zażywa dużo ruchu ma świetne krążenie krwi i odwrotnie. Popatrz, twoja mama jest bardzo aktywna, czyli uprawia sport i nie zawsze ma dobre krążenie, bo często jest jej zimno,
-- No właśnie! Majka mniej się rusza, niż ja, a ciągle jest jej ciepło. Ona musi mieć super extra to krążenie. Babciu, a kiedy wracacie z kotami, bo już nie mogę się doczekać. Ja za nimi tęsknię. Za wami też. Nie muszę mieć innych prezentów, tylko kotka. Wszystko mu przygotuję i będę o niego dbała. A o taty kota też będę dbała. On musi u nas podrosnąć, zanim tata go weźmie do swojej pracy.
-- No to za kim ty tęsknisz? Za nami, czy kotami? -- śmiała się babcia.
-- No za... wszystkimi! Już chciałbym aby były święta i choinka i dużo prezentów... -- rozmarzyła się Julia.
-- Ja też chciałabym już spotkać się z Wami, bo bardzo za wami tęsknię. -- powiedziała babcia Bogusia i wytarła chusteczką wilgotne oczy.
Z tarasu dochodziły dziwne stukoty. To hałasowały łaciate kotki. Ich czarna
mama siedziała obok i z pobłażaniem patrzyła na harce.