Julka
– Cebulka
Prezentacja
Muszę wam przedstawić pewną
wyjątkową dziewczynkę. Oto Julka –Cebulka. Tak nazwał ją
dziadek Jędrek, gdy zobaczył zdjęcie, które po kąpieli zrobił
Julce Tata.
Jasne włosy dziewczynki sterczały na
czubku jej mokrej główki, jak listki kiełkującego szczypiorku.
Pyzate policzki do złudzenia przypominały pękatą cebulkę.
-Nasza kochana Julka- Cebulka! –
powiedział dziadek. I tak zostało.
Gdy Julii jeszcze nie było na świecie,
to jej tata, który jeszcze wtedy nie był tatą i mama, która też
oczywiście jeszcze nie była mamą, zamieszkali w dużym mieście.
Tam urodziła się Julka. Było to bardzo ważne wydarzenie w życiu
całej rodziny. Julka była pierwsza dziewczynką, która przybyła
do rodziny.
Julka mieszka w dużym mieście,
ale często jeździ w odwiedziny do babci i dziadka. Powinnam
napisać; do dwóch babć i dwóch dziadków. Mieszkają oni wszyscy
w niewielkiej miejscowości, z której pochodzą rodzice Julii.
Oczywiście nie wszyscy razem mieszkają. Jedni; babcia Bogusia i
dziadek Jędrek mają mieszkanie na parterze małego domku z
ogródkiem, a drudzy; babcia Jadzia i dziadek Tadzik mieszkają w
bloku, na trzecim piętrze.
Julia lubi odwiedzać obie rodziny.
Częściej jednak jest u babci, która mieszka w bloku. Tam właśnie
mieszkają rodzice mamy Julii. Tak jakoś przeważnie dziwnie się
dzieje, że wnuki częściej przebywają u dziadków- rodziców mamy,
niż u dziadków- rodziców taty.
Nikt nie potrafi wyjaśnić , dlaczego.
Myślę, że mama jest zawsze troszeczkę ważniejsza, niż tata i
dlatego rodzice mamy są ociupinkę ważniejsi, niż rodzice taty.
Czasem jest jednak inaczej. Fajnie jest, gdy wszyscy są wyjątkowo
ważni. I nikt nie robi różnic, czy to rodzice mamy, czy taty.
Przecież wszystkie babcie i wszyscy dziadkowie bardzo kochają swoje
wnuki.
Set
Myślę, że Julia częściej
przyjeżdża do babci Jadzi i dziadka Tadzia, bo bardzo lubią psa
Julii- Seta. Set tu wychował się i też lubi przyjeżdżać do
swojego rodzinnego domu.
Druga babcia i drugi dziadek Julii też
lubią Seta, ale nie lubią, gdy zwierzęta mieszkają w ich
mieszkaniu. Uważają, że zwierzęta nie powinny mieszkać z ludźmi
w zbyt małych mieszkaniach. Jest to męczące dla ludzi, a także
dla zwierząt. W lecie Set odwiedza dziadka Jędrka w ogrodzie. Tam
jest dużo miejsca i nikt wtedy się nie męczy.
Set jest dużym psem. Jest bokserem. To
jest taka rasa psów. Ma rudą sierść i śmieszną, ciemną mordkę,
która jest trochę spłaszczona. Set jest bardzo spokojnym i cichym
psem. Dziadek Jędrek uważa, że to największa zaleta Seta, bo psy
nie powinny bez powodu szczekać. Ciągłe szczekanie świadczy o
złym wychowaniu psa, albo o krzywdzie, jaka się mu dzieje. Jak
widać Set jest szczęśliwym i dobrze wychowanym psem.
Urodził się dużo wcześniej niż
Julka. I to nim najpierw opiekowali się rodzice dziewczynki.
Jednak, gdy na świecie pojawiła się
Julia, Set przyjął to z prawdziwą godnością. Odstąpił Julii
swoje pierwsze miejsce w rodzinie. Ma dla Julii dużo miłości i
cierpliwości. Zdarza się, że Julka-Cebulka czasem
nadepnie mu na łapę, oczywiście przez nieuwagę. Tata wytłumaczył
jej, że tak nie można, bo pieski tak samo cierpią, jak ludzie. A
co wtedy robi Set? Odsuwa
się i cicho popiskuje. Czasem, gdy Julia bardzo się nudzi, to siada
mu na grzbiecie, albo ciągnie go za uszy. Tego Set bardzo nie lubi,
ale znosi cierpliwie. On jest starym psem i wie, że Julka nie chce
zrobić mu krzywdy, tylko się z nim bawi. Dlatego Julia bardzo kocha
Seta i pilnuje, aby nikt o Secie nie zapominał. W lecie pilnuje, aby
w misce pieska zawsze była świeża woda.
Już znacie Seta i mogłabym o nim dużo
więcej napisać, ale nie jest to książeczka o piesku. Głównym
bohaterem tej książki jest oczywiście Julka - Cebulka.
Wiercipięta i czyścioszek
Jaka jest Julia? Julka -
Cebulka to wiercipięta. Tak się mówi o kimś, kto nie lubi
siedzieć na jednym miejscu dłużej, jak parę minut. Za to bardzo
lubi biegać.
Niedawno Julia pobiła swój rekord.
Bez przerwy biegała przez dwie godziny i wcale się nie zmęczyła.
Wieczorem częściej bardziej zmęczona jest Mama, niż Julia. To
Mama wieczorem wcześniej zasypia, chociaż mówi, że usypia Julię.
Tata twierdzi, że to Julia usypia Mamę.
Julia lubi myć ręce. Nie zawsze
jednak pamięta, że ręce myje się w umywalce, więc próbuje myć
ręce w misce klozetowej albo w wiadrze z wodą, którą rodzice
umyli podłogę. Julia także bardzo lubi sprzątać w toalecie.
Czasem zapomina, że szczoteczka do zębów służy jedynie do
czyszczenia zębów, a nie do szorowania podłogi. Dlatego Julia ma
zakaz wchodzenia do toalety bez mamy, czy taty.
Łazienka to ulubione miejsce Julki, bo
Julia lubi wodę. Dziewczynka bardzo lubi kąpać się.
Nawet, gdy była bardzo malutka, bo
miała wtedy zaledwie 57 cm długości, uwielbiała kąpiele.
Napisałam o długości, bo malutkie dzieci mają mierzoną długość,
a nie wysokość. Myślę, że to z powodu braku tej wysokości.
Przecież dzieci cały czas przebywają w pozycji leżącej, bo
jeszcze nie potrafią stać.
Kiedy Julia jeszcze nie miała
wysokości, ale już potrafiła siedzieć, w łazience pojawiło się
małe stadko żółciutkich, gumowych kaczuszek. To tata Julii
zauważył kaczą rodzinkę na sklepowej półce i stwierdził, że
dobrze jej będzie u Julii. Miał rację , bo rzeczywiście wtedy
zaczęła się prawdziwa przyjemność kąpieli. Głównie dla
Julki-Cebulki, ale myślę, że też dla kaczek. Przecież kaczki z
natury lubią wodę.
Julia codziennie kąpie się w wannie.
Oczywiście nie sama. Zaprasza do kąpieli trzy żółte, gumowe
kaczuszki, dwie łódki, parę plastykowych zwierzątek, ulubione
talerzyki i garnuszki dla lalek, a także słodkiego, gumowego
dzidziusia. Tata twierdzi, że niedługo w wannie braknie miejsca dla
Julii.
Julia z całą menażerią ma wiele
wspaniałej zabawy, pisku, pryskania wodą. Tata Julii zawsze
wychodzi z łazienki mokry. Na jego ubraniu jest woda, którą Julka
z kaczuszkami wychlapują z wanny. Wszyscy ochoczo chlapią i to na
wszystkie strony, a nie tylko na tatusia. To bardzo wesoła zabawa!
Tylko, dlaczego mama Julii nie jest z tego zadowolona?
W lecie dziewczynka często kąpie się
w dmuchanym basenie, który stoi w ogrodzie dziadka Jędrka i babci
Bogusi. Na dworze wtedy jest gorąco, ale woda jest chłodna. Och,
jak jest przyjemnie. Obok basenu stoi wielki parasol, aby słońce
zbyt mocno nie poparzyło skóry Julki. Za to w wodzie jest tak dużo
miejsca, że można tu zmieścić wszystkie foremki do piasku, parę
wiaderek, taczkę, kolorowe piłki i dmuchane zwierzątka. I nikt nie
jest niezadowolony z tego, że woda rozchlapuje się wokół basenu.
Wszyscy zazdroszczą Julce- Cebulce kąpieli. Najprzyjemniej jest,
gdy do basenu wchodzą mama Karola i tata Lucek. Ale wtedy jest
świetna zabawa! Wszyscy polewają się wodą. I nikt nie złości
się, że woda czasem chlapnie do oczu. Julia lubi jak do zabawy
dołącza się też dziadek Jędrek. Ależ z Julką szaleje! Babcia
Bogusia nie chce dać namówić się na kąpiel i tylko moczy nogi w
basenie. Babcia nie potrafi pływać i z pewnością dlatego boi się
kąpieli. Julia w basenie ma zawsze założone dmuchane koło do
pływania i dmuchane rękawki. Więc jest bezpieczna. Może więc
babcia powinna też sobie kupić takie rękawki?
Czasem tata Lucek wrzuca do basenu mamę
Karolę, która o to wcale się nie gniewa. Julia nawet przypuszcza,
że sprawia jej to wielką przyjemność. Tata też wskakuje do
basenu i udaje fokę. Nurkuje pod wodą i chwyta Julię za palce
stóp. I Julia wcale się tego nie boi.
Kolekcjonerka
Kiedy Julka miała około 11
miesięcy, bardzo szybko zaczęła mieć wysokość, a wtedy
mieszkanie dziadka Jędrka i babci Bogusi zaczęło dziwnie wyglądać.
Na rogach mebli pojawiły się przytwierdzone przylepcami gąbki, aby
Julia nie nabiła sobie guza. Śmiesznie wyglądały meble z tymi
kolorowymi opatrunkami. Jednak Julia i tak nabijała sobie guzy, ale
przynajmniej uniknęła części guzów, które mogłaby zdobyć w
mieszkaniu babci. Przynajmniej tak myśli babcia Bogusia.
Babcia bardzo dobrze zna się na
guzach. Przecież kiedyś także była małą dziewczynką.
Za każdym razem guz pojawiał się u
niej wtedy, gdy nie chciała posłuchać mamy, albo taty.
Z Julią było tak samo.
Babcia z doświadczenia wie, że guzy
dzielą się na poziome i pionowe. Poziome zazwyczaj pojawiają się
przypadkowo i zdarzają się przez nieuwagę. Pionowe są wynikiem
wspinaczek. Babcia wykluczyła możliwość powstania części guzów
poziomych. Nie znalazła jednak sposobu na likwidację guzów
pionowych, bo wtedy musiałaby ponakrywać wszystkie meble i podłogi
grubymi kołdrami. A nie ma w domu tylu kołder.
Julia stała się kolekcjonerką guzów.
Zaliczyła guzy poziome w czasie biegu z kuchni do pokoju i z
powrotem. Były to biegi z licznymi przeszkodami, ale i bez
przeszkód. Guzy pionowe zdobyła wchodząc na krzesło, stół, a
nawet komodę i kredens.
Wiele lat temu największym
kolekcjonerem guzów w rodzinie był tata Julii – Lucek. Teraz jego
córeczka z pewnością odebrałaby mu palmę pierwszeństwa, gdyby
nie liczne zabezpieczenia.
Mam
dwa latka, dwa i pół
Gdy Julka- Cebulka miała już tyle
wysokości, że zaczęła widzieć, co stoi na stole i nie musiała
ściągać serwety, aby się o tym przekonać, nauczyła się pewnego
wierszyka;
Mam dwa latka, dwa i pół.
Brodą sięgam ponad stół.
Mam fartuszek z muchomorkiem.
Do przedszkola chodzę z workiem.
Umiem wierszyk o koteczku,
o niegrzecznym koziołeczku,
o koniku co był w polu.
Nauczyłam się w przedszkolu.
U Julii zgodny z wierszykiem był wiek
i wzrost, ale reszta nie zgadzała się. Julia nie miała fartuszka z
muchomorkiem. Jednak chodziła do żłobka, właśnie do grupy
muchomorków. O kotku znała piosenkę. Kotek z piosenki „wlazł na
płotek”. Konika widziała nie na polu, a na wyścigach konnych, na
które zabrał Julię tata Lucek.
Pomimo tych nieścisłości Julia
bardzo lubiła ten wierszyk. Opowiadał on o tym, że staje się
coraz wyższa i mądrzejsza. I to było najważniejsze!
Rower , huśtawka i osa
Jak przystało na córkę taty Lucka, i
mamy Karolci , Julka jest dziewczynką, która jeździ na rowerku jak
szalona. Co z tego, że jeden jej rowerek ma trzy koła, a drugi nie
ma wcale pedałów i trzeba się na nim odpychać nogami? Julka-
Cebulka nauczyła się jeździć bardzo szybko. Gdy w prezencie
urodzinowym dostała hulajnogę, po prostu chwyciła kierownicę,
stanęła na specjalnym stopniu, odepchnęła się i… pojechała.
Teraz najczęściej jeździ w kuchni wokoło stołu. Myślę, że gdy
dostanie prawdziwy rower z dwoma kołami, od razu popędzi w siną
dal. Taka właśnie jest Julka- Cebulka.
Na huśtawce odbija się aż „ do
poprzeczki”. Gdyby huśtawka w ogrodzie dziadka Jędrka miała taką
poprzeczkę, to tak by się huśtała, ale nie ma i babcia Bogusia
boi się, że pewnego dnia Julka po prostu zrobi pełen obrót. Na
dodatek Julia czasami huśta się na stojąco. I potrafi huśtać
się, stojąc na jednej nodze, a wtedy wszyscy dorośli krzyczą;
- Julka! W tej chwili stawaj na obie
nogi, a potem usiądź. A przede wszystkim trzymaj się z całej
siły, abyś nie spadła!-
Pewnego razu Julia tak wysoko huśtała
się, że w powietrzu zderzyła się z osą. Osa, która leciała
pozałatwiać bardzo ważne osie sprawy, zgłupiała. Wystraszyła
się, że ktoś ją napadł i chce ją zamordować. Wyciągnęła
żądło, które zawsze przy sobie na wszelki wypadek nosi i ucięła
napastnika. A to były plecy Juli. Ale bolało!
Za to w nocy czasami Julia ma straszne
sny. Śnią jej się wielkie, kręcące się koła, które wirują
jak wielkie bąki. I wtedy Julia bardzo krzyczy i płacze. Rodzice
zawsze przybiegają do jej małego łóżeczka i zabierają ją do
swojego, wielkiego łóżka. Julia wtedy śpi pomiędzy rodzicami i
ma same wesołe sny.
Wiosna,
lato, jesień, zima
Każde dziecko, a Julia nie jest
wyjątkiem, tęskni za słoneczkiem i możliwością swobodnego
biegania po ogrodzie. Julia z utęsknieniem spogląda przez okno i
obserwuje gałęzie pobliskiego grabu. Wiosną zjawiają się na nich
zielone guzki, które pod wpływem słońca pęcznieją, rosną,
aż w końcu pękają i nieśmiało pojawiają się zwinięte w
rulonik zielone listki. Gdy się rozprostowują, to dla Julki znak,
że mama znowu zacznie z nią codziennie wychodzić na plac zabaw. A
tam dziewczynka spotka inne dzieci. Julia lubi bawić się z dziećmi.
Lato jest ulubioną porą roku Julki.
Wtedy mama Karolcia przyjeżdża do babci i dziadka dużo częściej,
niż w jesieni i zimie. W lecie Julia całe dnie spędza na ogrodzie.
Gdyby mogła, to chętnie również spałaby na świeżym powietrzu.
Gdyby jeszcze z nią spała mama i tata, to nawet nie bałaby się
ciemności. Julia bardzo żałuje, że wieczorem w ogrodzie pojawiają
się komary. Bardzo ich nie lubi. Brzęczą i nie dają spać, a po
swojej wizycie pozostawiają czerwone cętki, które strasznie swędzą
i puchną. Mama ich też nie lubi i smaruje Julkę jakimś kremem,
którego z kolei nie lubią komary. Ale komary są sprytniejsze.
Zawsze znajdą jakieś miejsce, o którym mama zapomniała.
Lato to również wyjazd na wakacje.
Julia już była dwa razy nad morzem. Raz nad bardzo ciepłym, kiedy
mogła cały czas siedzieć z rodzicami w ciepłej wodzie. Szkoda, że
tego nie pamięta, bo wtedy jeszcze była bardzo mała. Drugim razem
rodzice wyjechali nad Bałtyk.
Tak nazywa się najbliższe, polskie
morze. Julia zapamiętała, że tam było bardzo dużo wody i dużo
piasku. Woda była zimna. Napadała na bose nóżki Julki, gdy
spacerowała brzegiem morza. Za to wielka piaskownica, którą tata
nazywał plażą, była miejscem wspaniałej zabawy. Tata położył
się na piasku, a Julka z mamą starały się zakopać go. Jednak
tata jest bardzo duży i zanim został zakopany, Julia bardzo
zmęczyła się. To ciężka praca, takie zakopywanie tatusia.
Jesienią Julia lubi spacery w parku.
Pod butami szeleszczą kolorowe liście, a Set stara się złapać
te, które dopiero spadają z drzew. W parku można znaleźć
ciemnobrązowe kulki kasztanów i trochę jaśniejsze, bardziej
podłużne, żołędzie.
Potem w domu można z kasztanów i
żołędzi zrobić ludziki, zwierzątka, korale. To świetna zabawa.
Na półce w żłobku, obok okna stoi krasnoludek, którego zrobiła
Julia. Pani Krysia tylko trochę jej pomogła. Zrobiła w kasztanach
i żołędziach dziurki, w które Julia włożyła wykałaczki i
połączyła z innymi. I tak powstał krasnal .
Kiedy na dworze robi się bardzo zimno,
z ciemnych chmur zaczynają spadać na ziemię białe płatki śniegu.
Gdy Julia odchyla głowę i wystawia język, czuje dotknięcia zimy.
Julia bardzo lubi zimę. Powodów jest
wiele. Po pierwsze może jeździć na sankach. Po drugie w zimie
przychodzi Mikołaj i przynosi Julii prezenty. Mikołaj, to taki
bardzo mądry, stary człowiek w czerwonym płaszczu, który nosi
buty taty. Mikołaj musi być bardzo mądry, bo doskonale wie, o
jakich zabawkach marzy Julia i właśnie takie przynosi jej w
prezencie.
Czasem Julia boi się, że Mikołaj
przyniesie jej tylko węgiel i buraki, bo nie zawsze jest grzeczna.
Na razie jednak Mikołaj nie pamięta o jej przewinieniach. Może
dlatego, że jest bardzo stary. Starzy ludzie nie zawsze mają dobrą
pamięć.
Gdy już w parku i na ogrodzie dziadka
Jędrka jest dużo śniegu i bardzo zimno, zjawiają się święta i
choinka. Julia przepada z ubieraniem choinki. W zasadzie choinkę
ubiera tatuś, a Julia tylko podaje mu bombki i kolorowe figurki,
które później tata wiesza na choince.
Na choince oprócz ozdób wiszą
kolorowe lampki. Mieszkanie nabiera od razu tajemniczego blasku.
Atmosfera staje się tajemnicza. Nic dziwnego, że później pod
choinką pojawiają się w tajemniczy sposób jakieś paczuszki.
Wszyscy dostają prezenty nawet, jeśli nie bardzo na nie zasłużyli.
W czasie świąt Julka z rodzicami
odwiedza babcie i dziadków. Wszyscy składają sobie życzenia,
łamią się opłatkiem, siadają do odświętnie ubranego stołu i
jedzą pyszne potrawy. Są ciasteczka i pierniczki. I można iść na
spacer z dziadkiem. A jak śnieg jest miękki i lepiący, można
zrobić na trawniku bałwana. Tata z dziadkiem lepią śnieżne kulki
i obrzucają się śnieżkami. Julka też rzuca śnieżkami, tylko
nie potrafi jeszcze trafić do celu.
Siostrzyczki
W ubiegłym roku wiosna pojawiła się
późno, ale za to razem z pierwszymi kwiatkami pojawiła się w domu
Maja, siostra Julki-Cebulki. Julia wiedziała już wcześniej, że
mama nosi w brzuszku dzidziusia. Julia głaskała okrągłe brzuszek
mamy Karolci, przytulała do niego ucho i słyszała jakieś
bulgotanie. Czuła jak coś w środku faluje, puka. Mama powiedziała
jej, że to będzie siostrzyczka, która z Julą będzie bawiła się.
Julia nawet do brzuszka mamy mówiła, bo mama powiedziała jej, że
dziecko wszystko słyszy. Opowiadała Julii, jak będą się razem z
siostrą bawiły i czasem głaskała falujący brzuszek, a wtedy
przestawał falować. Bardzo długo jednak trwało, zanim Julia
poznała Maję. Już nie mogła doczekać się. Już myślała, że
nigdy się nie doczeka, aż tu nagle niespodzianka! Gdy po paru
dniach pobytu u babci wróciła z dziadkiem do domu, przywitała ją
mama z małym pakunkiem na ręku. Pakunek wyglądał jak kolorowy
naleśnik. W kocyku zawinięty był mały niemowlak. Był łysy i
spał. Julię bardzo rozczarował widok siostry. Miała przecież z
nią bawić się, a nie chciała. Chciała tylko pić mleko i spać.
Czasem tylko popłakiwała żałośnie. W zasadzie nie płakała,
tylko „bzykała”, zupełnie jak pszczoła.
Mama z tatą nazwali siostrzyczkę
Maja, bo wyglądała jak malutka, okrąglutka pszczółka, no i z
powodu tego bzykającego płaczu. Mama nie pozwalała Julii zbyt
mocno nachylać się nad dzieckiem i wchodzić do łóżeczka
siostry.
Maja szybciutko zaczęła jednak
dostrzegać siostrę. Uśmiechała się do niej bezzębnymi
usteczkami i widać było, że jest bardzo zadowolona, gdy Julia
przytulała się do niej, czy nachylała nad wózeczkiem. I wtedy
Julia pokochała Maję bardzo, bardzo mocno. Postanowiła, że zawsze
będzie się nią opiekowała, bo jest starszą siostrą. Zaczęła
siostrzyczce pokazywać świat. Pokazuje, jak można bawić się.
Opowiada jej o Secie i innych pieskach. Maja też trochę zmieniła
Julkę. Pokazała starszej siostrze, że można spać w swoim łóżku.
Do tej pory Julka spała z rodzicami, jednak postanowiła, że jednak
będzie spała w swoim łóżeczku. Jeśli malutka Maja nie boi się
spać sama, to i ona może spać bez rodziców. Od tego czasu Julia
śpi w swoim łóżeczku, Maja w swoim, a rodzice śpią osobno.
Gdy Maja zaczęła siedzieć, Julka
uczyła ją różnych zabaw. Pokazywała Mai, jak się kręci głową,
jak macha się rękami, jak robi się „ pa, pa” i „ kosi ,
kosi”, a także „ moja , moja” . Dziewczynki bawiły się
świetnie i śmiały do rozpuku. I nie miał znaczenia fakt, że Maja
jeszcze nie chodziła i nie miała wzrostu. Niedługo zresztą
zaczęła mieć wzrost, gdy nauczyła się chodzić, a wtedy Julia
zaczęła pokazywać jej świat i uczyła wszystkiego, czego sama
nauczyła się, bo bardzo kocha swoją siostrzyczkę.
Julka cieszyła się, gdy u Mai
zaczęły pokazywać się zęby. Jeden po drugim. To było bardzo
dziwne. Był jeden ząb, a pozostałe trzy tylko czekały, aby
niepostrzeżenie przebić się przez spuchnięte dziąsła. Jula z
tego zdziwienia i radości, że siostrzyczka też będzie miała zęby
ściskała ją tak bardzo, że mama krzyczała, aby robiła to mniej
intensywnie, bo udusi siostrzyczkę. Mai to jednak zupełnie nie
przeszkadzało.
Z chodzeniem Mai było bardzo dziwnie.
Na początku Maja zaczęła za Julią przesuwać się. Nie, nie
pomyliłam się. Maja jeszcze nie chodziła, ale potrafiła pokonać
niemałą przestrzeń, posuwając się na pupie i jednej nodze. Druga
noga służyła jej do odpychania się. Julia nie mogła nadziwić
się, jaka sprytna jest jej siostrzyczka. Nie chodziła, a wszędzie
docierała. To dopiero sztuka!
Przedszkole
Julka-Cebulka lubi bawić się
z innymi dziećmi. Na placu zabaw poznała latem małą Natalię,
która była zapisana do przedszkola i od września miała zacząć
tam chodzić.
Julia też bardzo chciała pójść do
przedszkola, bo mama powiedziała jej, że przedszkole, to taki
żłobek dla trochę starszych dzieci, czyli miejsce gdzie jest dużo
dzieci, dużo zabawek i panie, które pilnują dzieci, aby nie
zrobiły sobie krzywdy. W przedszkolu rodzice zostawiają dzieci na
czas, kiedy nie mogą się nimi opiekować, bo muszą pracować.
Mamusia wyjaśniła Julii, że głównym
powodem pracy jest konieczność zarobienia pieniędzy na jedzenie,
ubrania, opłaty i przyjemności, a także książki i zabawki. Nie
wszystkie mamy mogą zostać z dziećmi w domu. Niektóre muszą
zarabiać pieniądze.
Julia pomyślała sobie, że
przedszkole musi być wspaniałym miejscem i zazdrościła Natalii.
Poprosiła rodziców, aby zapisali ją
do przedszkola. Niestety wszystkie miejsca były już zajęte. Julia
pomyślała sobie, że była bardzo niegrzeczna, skoro nie chcą jej
przyjąć i było jej bardzo smutno, wtedy tata dowiedział się, że
w przedszkolu katolickim, prowadzonym przez siostry zakonne, jest
wolne miejsce. Zapisał tam dziewczynkę. Siostry zakonne, to takie
panie, które bardzo często modlą się, wszystkie mieszkają w
dużym domu, z daleka od domu rodzinnego i chodzą w habitach, czyli
specjalnych ubraniach. Mają zasłonięte włosy, długie sukienki i
nie mogą wyjść za mąż.
Julia bardzo ucieszyła się, że może
chodzić do przedszkola. Bardzo dziwiła się innym dziewczynkom i
chłopcom, że boją się przedszkola i czasem nie chcą w nim
zostawać. Jula uczy się tam wielu piosenek, wierszyków i bawi się
z innymi dziećmi.
W styczniu zaprosiła do przedszkola
babcie i dziadków na ich święto. Pokaże im, jak wspaniale jest w
przedszkolu i ile mądrych rzeczy się tam nauczyła.
Poczytaj mi mamo
Odkąd Julia pamięta,
wieczorem, gdy już leży w łóżku, jest bardzo przyjemny moment. W
drzwiach sypialni staje mama z kolorową książką. To sygnał, że
już nie ma hasania po łóżku, chowania się pod kołdrę i
poduszkę.
Mama poprawia pościel, układa obok
Julki oraz Mai ich przytulanki i mówi, że już czas na wyciszenie.
Julia z ciekawością spogląda na
okładkę książki. Bardzo lubi książeczki o Basi. Z nich
dowiaduje się, w jaki sposób z różnymi sprawami radzi sobie inna
dziewczynka właśnie o imieniu Basia. Teraz z Julią czytanych
opowieści wysłuchuje Maja.
Maja też lubi te wieczorne spotkania
przy książce. Julia myśli, że wszystkie pluszowe zabawki i lale
też są bardzo zadowolone. Spokojny głos mamy Karolci uspokaja. W
pokoju robi się senna atmosfera. Powieki same opadają na oczy.
Julka jeszcze stara się panować nad snem. Co chwilę otwiera oczy,
ale czuje, że powieki są coraz cięższe. Po chwili już nie wie,
czy to senne marzenia, czy dalszy ciąg czytanej książki. Usypia.
Czasem w nocy słyszy płacz Mai i
myśli, że przyśniło się jej coś smutnego, albo znowu bolą ją
dziąsła i najczęściej bardzo żal jej siostry. Budzi się i długo
nie potrafi zasnąć, mimo tego, że mama śpiewa cichutko śliczną
kołysankę o malutkiej Dorotce. Mama bardzo ładnie śpiewa. Julia
też nauczyła się paru piosenek i czasem śpiewa z mamą, ale w
nocy nigdy tego nie robi. Julia wie, że noc jest do spania
Dzień babci i dziadka
Co roku pod koniec stycznia jest święto
wszystkich babć i dziadków. W tym roku babcia Bogusia z dziadkiem
Jędrkiem postanowili wyjechać w góry i gdy wszystkie babcie jadły
wraz z wnukami dobre ciastka, oni wracali samochodem do domu. Mieli
długą drogę do przebycia. Julia postanowiła złożyć im życzenia
przez telefon. Poprosiła tatusia, aby wykręcił numer komórkowy
babci Bogusi i powiedziała.
- Kochana babciu, życzę ci,
abyś była zdrowa , zdrowa i abyś miała bardzo dużo naklejek. –
Tata śmiał się i powiedział, że to
była sprzedaż wiązana, bo Julia bardzo lubi naklejki i najczęściej
dostaje właśnie od babci Bogusi książeczki z naklejkami. Jednak
babcia doceniła życzenia Julki. Dziewczynka po prostu życzyła jej
dużo tego, co sama chciałaby mieć.
I to były naprawdę piękne życzenia.
W domu na babcię i dziadka czeka niespodzianka.
W zeszłym roku na urodziny babci Julia
zrobiła laurkę i zamiast podpisu odbiła kolorowy odcisk swojej
rączki. Później obok niego odbiła taki sam odcisk rączki Mai. I
babcia miała wielką niespodziankę. Teraz laurka wisi na ścianie w
pokoju i już od drzwi widać, że jest piękna.
Góralka
Julia bardzo lubi swoją ciocię
Stellę, siostrę taty. Odkąd tylko pamięta, zawsze lubiła ciocię.
Ciocia potrafi doskonale bawić się z Julią i zrobiła jej na rękę
prawdziwą bransoletkę. Ciocia potrafi robić korale, bransoletki i
to najczęściej dla dorosłych. A tu taka niespodzianka! Julia
poczuła się, jak bardzo dorosła osoba, a w zasadzie tak poczuła
się jej ręka. Spogląda na bransoletkę bardzo często, aby upewnić
się, że jeszcze tam jest. I czuje się bardzo dumna. Julia lubi
bransoletki, gumki do włosów i kolorowe spineczki z motylkami i
kwiatkami. Od mamy dostała też błyszczyk do ust. Ma on chronić
jej usta przed zimnem, ale wygląda, jak prawdziwa szminka i Julia
też z tego powodu jest bardzo dumna.
Gdy ciocia Stella ma bardzo dobry
humor, nazywa Julię Góralka. To z powodu mocnego głosu
dziewczynki. Julia bardzo lubi śpiewać i robi to bardzo głośno,
ale równie głośno pokrzykuje do Mai i tresuje Seta. Ciocia Stella
twierdzi, że Julia tak krzyczy, jakby stała gdzieś w górach na
hali i naganiała owce. Julia musi kiedyś zobaczyć, jak pokrzykuje
się na owce, aby weszły do zagrody. Bardzo jest ciekawa, czy
rzeczywiście ma głos , jak góralka.
Farby, kredki i trampolina
Babcia Julii , gdy chce się
zrelaksować , to maluje obrazy. Julia też lubi malować. Dostaje od
rodziców książeczki z obrazkami do kolorowania. Nie zawsze kolory
trafiają, gdzie trzeba. Czasem są nieposłuszne i wystają poza
linie. Julia nie wie, jak to się dzieje, bo bardzo się stara, aby
nie wychodzić z kolorami poza linie. Jednak nikomu to nie
przeszkadza i wszyscy namawiają Julię, aby nadal starała się jak
najwięcej kolorować. Babcia mówi, że ćwiczenie czyni mistrza.
Julia nie do końca wie, co to znaczy, ale nie zraża się i nadal
koloruje. Najbardziej Julia lubi malować rękami. Mama kupiła jej
specjalne farby do malowania rękami. Niedawno babcia dostała mms- a
ze zdjęciem Julii. Dziewczynka miała na nim ręce zielone, aż po
łokcie, a mama Karolcia podpisała zdjęcie „ Pani Szrekowa”.
Gdyby miała niebieskie, mogłaby podpisać „ Smerfetka”.
Mama Karolcia czasami pozwala Julii na
brudzenie się. Może po deszczu biegać w gumowcach po kałużach i
robić babki z błota. Oczywiście później mama wsadza Julię do
wanny i używając mydła oraz ciepłej wody, dokładnie zmywa z niej
błoto.
Set też lubi biegać po kałużach,
mimo iż jest już starym psem, ale bardzo nie lubi mycia łap w
wannie.
Do niedawna ulubionym zajęciem Julii
było układanie puzzli. Julia jest bardzo spostrzegawcza i szybko
potrafi ułożyć nawet bardzo trudny obrazek. Na dzień dziecka tata
kupił Julii ogromne pudełko z puzzlami. Teraz może układać
puzzle do woli. Czasem zaprasza do zabawy swojego ulubionego kuzyna –
Kajtusia. Kajtuś też lubi układać puzzle i wcale mu nie
przeszkadza, że większość obrazków przedstawia różne
księżniczki.
Kajtuś jest drugim kuzynem Julii, bo
pierwszy to Kacperek. Jest on nastolatkiem i mówi, że już nie
lubi bawić się z małymi dziewczynkami. Woli czytać grube książki.
Julia podejrzewa jednak, że chętnie razem z nimi poskładałby
puzzle, gdyby nie wstydził się innych osób.
Ciocia Stella nazywa Kajtusia i Julię
„szatańską dwójką”. Julia myśli, że to dlatego, że razem
z Kajtusiem lubią szybko biegać, wysoko hustać się i głośno
krzyczeć.
Od kiedy w ogródku dziadka Jędrka i
babci Bogusi pojawił się batut, oboje są mistrzami podskakiwania.
Mogą bardzo długo skakać w kółko, jak kangury i w ogóle ich to
nie męczy. Kacper woli kłaść się wieczorem na trampolinę i
przez lornetkę oglądać gwiazdy.
cdn...