-- Babciu, ta bajka o czarownicy, to chyba wielka ściema. -- powiedziała Jula, zamykając książkę z bajkami. -- Jak można w środku lasu zbudować sobie domek z piernika?
-- No wiesz, w każdej bajce jest coś z prawdziwej historii, a trochę treści wymyślonej. -- odpowiedziała babcia, zsuwając z nosa okulary i uważnie przypatrując się wnucze. Uśmiechnęła się i dodała.
-- Ja znam taki domek, który wprawdzie nie ma piernikowych ścian, ale we wnętrzu kryje wiele, wiele słodkości. Na szklanych półkach stoją kolorowe babeczki, wielkie torty, ciastka i andruty. W pucharkach pysznią się czekoladowe kremy. Są bezy i pierniki, które kuszą zapachem cynamonu i czekolady. Można znaleźć owocowe koktajle i kolorowe galaretki, a przede wszystkim lody , musy i desery. Każdy znajdzie tu coś smacznego dla siebie. Pod domkiem stoi stara, brzydka czarownica z wielką brodawką na nosie i miotłą w ręce. W ciągu dnia jest spokojna i uśmiechnięta, przecież obserwuje ją wielu klientów słodkiego domku. Udaje, że zrobiona jest z drewna. Gdy zapada zmrok ożywa i jeśli ktoś w ciemności zaplącze się pod słodki domek, używa swojej wielkiej miotły, aby przepędzić intruza, gdzie pieprz rośnie. Chodzą plotki, że w całkowitych ciemnościach dosiada tej miotły i oblatuje otoczenie słodkiego domku, pilnując , aby nikt nie wykradł słodkości. Wlatuje też w sny wszystkich okolicznych łasuchów. Taki delikwent, który poprzedniego dnia przejadł się słodkościami, nie ma łatwej nocy. Czarownica krąży w jego śnie tak długo, aż z przejedzenia rozboli go brzuch. Następnego dnia nie może na ciastka, lody i inne słodkości nawet patrzeć. W taki sposób czarownica chroni swoich skarbów. Dla największych obżartuchów ta stara jędza ma wyjątkowe zaklęcie. Ale ja nie znam słów tego zaklęcia. Podobno wszyscy, którym rzuciła te straszne słowa, już nigdy w życiu nie mogli do ust wziąć niczego słodkiego.
-- To dobrze, że nie słyszałaś, bo kto chodziłby ze mną na lody? A czy ja będę mogła kiedyś zobaczyć czarownicę i słodki domek?
-- I to niedługo. Przecież twierdzisz, że już potrafisz spać w swoim łóżeczku całkiem sama. I nie boisz się. Zrobimy próbę. Zostaniesz u mnie na noc. Jak wytrzymasz bez rodziców chociaż jedną noc, to pojedziesz z nami do chaty. -- powiedziała babcia.
-- Hura, hura! Zobaczę czarownicę! Dziadku, czy ty też widziałeś czarownicę? -- Julia napadła na drzemiącego w fotelu dziadka i wskoczyła mu na kolana.
-- No właśnie jedna na mnie napadła! -- dziadek był wyraźnie niezadowolony, że Jula wybudziła go z miłej drzemki. -- Jak zobaczę inną czarownicę, to powiem jej , aby zrobiła z tobą porządek.
-- Oj dziadku, przepraszam. Nie wiedziałam, że śpisz. Jestem taka podessydowana!
-- Nie podessydowana, tylko podekscytowana. Jeszcze nie wiadomo, czy będziesz nadawała się do wyjazdu bez mamy i taty. Musisz ćwiczyć odwagę.
-- Dziadziusiu i babciusiu, daję słowo, że będę ćwiczyła odwagę!
Jula dotrzymała słowa. I w sierpniu cała trójka podjechała pod słodki domek, pod którym stała Baba Jaga. Jula ze strachem podeszła do niej.
-- Dzień dobry! -- powiedziała -- Ja dziś zjem tylko dwie gałki lodów, przyrzekam !
Baba Jaga uśmiechnęła się do niej drewnianymi ustami i mocniej ścisnęła miotłę. Tak na wszelki wypadek.