-- Maja, bo tak ci zostanie! -- napomniała młodszą siostrę Julia, która też przybliżyła się do kanapy, na której siedziała babcia z ołówkiem i blokiem rysunkowym w rękach. -- Ale Maja ma trochę racji. Masz tutaj za dobrze. Jesteś cały czas na wakacjach! A my musimy jechać wiele godzin, aby być u ciebie i dziadziusia. I kotki też możemy oglądać tylko na zdjęciu! To chyba nie jest do końca sprawiedliwe?
-- Ale po co rysujesz mnie, jak byłam mała? To całkiem bez sensu. Przecież mam fotografie. A masz więcej tych rysunków? A w ogóle, to chyba nie jestem na nich specjalnie podobna. Mogłabyś się bardziej postarać!
-- Oj Julka, babcia się stara, ale nie chce jej dobrze wychodzić. Nie każdy ma wielki talent do rysowania. A może ty lepiej byś narysowała, co? Mi babci rysunki się podobają. Babciu pokaż nam co tam jeszcze narysowałaś. Widzę, że na rysunku jest Julka z Tysonem! -- skomentowała Maja.
-- Majka, to nie Tyson, a Set. Jak byłam mała, to jeszcze Tysona nie było na świecie.
-- No to co! Za to teraz jest. I będziemy miały małego kotka. Babciu, a jak się te kotki nazywają? One są prawie takie same. Czy ty wiesz, który jest który? A Kizia-Mizia je rozróżnia? -- dopytywała Maja.
-- Ona musi rozróżniać swoje dzieci, bo jest ich mamą. -- odpowiedziała babcia.Wie, że córeczka to Masza, a synek Misza.
-- Ale po czym je rozpoznaje? -- dopytywała Maja.
-- Oj Majka, jakie z ciebie dziecko! Matki takie rzeczy wiedzą. Nasza mama też nas rozróżnia. No, może to nienajlepszy przykład, ale mamy mają taki wewnętrzny radar. One wszystko o nas wiedzą. Nawet jak coś złego zrobimy.
-- No tak, szczególnie, jak mamę okłamiesz. Za każdym razem mówi, że ci nos rośnie.
-- Coś ci się pomyliło. To nie mama, a dziadek tak mówi. Mama nie mówi, ona po prostu to wie.
Babciu powiedz, jak je rozróżnić.
-- Co chcecie do picia? Może wam zrobię kakao? Tylko nie takie rozpuszczalne, a prawdziwe.-- zapytała babcia.
-- A rozpuszczalne nie jest prawdziwe? -- zdziwiła się Maja.
-- Co się głupio pytasz! -- skwitowała zniesmaczona Julia. -- Jesteśmy na wsi, a na wsi wszystko jest prawdziwe. I mleko i kakao i inne rzeczy. To jest ekologiczne jedzenie. W mieście takie jedzenie jest drogie. A tu masz je za bezcen. Ale powiedz nam babciu, jak rozróżniasz kotki.
-- Chodźcie do drzwi i spójrzcie przez szybę. Teraz maluchy wyszły z domku na kolację. Widzicie , jakie mają uszka? Niby takie same, a jednak nie. Dziewczynka, czyli Masza ma końcówki uszu białe i jest troszeczkę jaśniejsza i drobniejsza. Chłopczyk Misza ma czarne uszka i większy łepek. Jest też troszkę grubszy, bo ma większy apetyt.
-- Babciu, ale Masza mniej się nas boi i jest bardziej ciekawska. -- powiedziała Julia.
-- A za to Misza ma więcej siły! -- pochwaliła drugiego kociaka Maja. -- Wiesz co? Chłopczyki są grubsze i silniejse. Zupełnie jak nasz tata.
-- Bo mamy dbają o wizerunek. Nasza mama chodzi na fitness i mówi, że ją to relaksuje! -- powiedziała Julia. -- Jak będę duża, to też będę dbała i będę ćwiczyła, a nie wylegiwała się na kanapie.
-- Ja też będę dbała! -- powiedziała Maja i dodała.-- Julka, no co się tak głupio patrzysz?
-- Ty? -- zapytała złośliwie Julia.
-- Kobieto! Ty nic z tego nie rozumiesz! -- stwierdziła Maja, podsumowując wywody siostry.
-- Czego ja niby nie rozumiem? -- zapytała Julia.
-- No choćby tej ekologii i fitnessu. Przecież babcia mieszka na wsi, a kupuje wszystko w sklepie w mieście i nie ma krowy z mlekiem. A dziadek nie jest kobietą i dba o fitness, bo jeździ na rowerze.
-- powiedziała Maja, pijąc ciepłe kakao i przytulając mokre usta do szyby. Niżej widniały już liczne ślady małych paluszków. Na dolnej części szyby, nad drewnianą listwą widniały równie brudne ślady kocich łapek i mokrych kocich nosków.